Przyklejanie etykietek nigdy nie było dobre, każdy z nich to wiedział. Mimo to i tak pozwolili aby naklejono im je, chodź one sugerowały tylko ich wygląd i nic więcej. No może czasem zachowanie.
Powszechnie uważany za idealnego, wcale taki nie był. Swoje oceny zawdzięcza tylko i wyłącznie dzięki korką z pozostałam trójką. Ten system był idealny, ale póki nauczyciel, nie zrobił im niezapowiedzianego testu.
Tasuku nadal był podłamany zachowaniem przyjaciół, gdyż ów test z chemii był chwilę po odrzuceniu propozycji o założeniu kapeli. Nadal zachodził w głowę, co im się nie podobało, w końcu nadawali się do tego. Może, sam był za głupi aby załapać o co im chodzi.
-Ten test, pokażę czy się normalnie uczycie-powiedział łysy nauczyciel w okularach. -Osoby, które go nie zaliczą, będą chodzić przez dwa miesiące do mnie na zajęcia dodatkowe. Wiem, co myślicie, że chemia wam w życiu się nie przyda. Nasza szkoła ma określoną renomę. Jesteśmy idealni we wszystkim, od nauk ścisłych, takich jak chemia, fizyka. Do sztuki i muzyki-ciągnął swoją wypowiedź łysol.
Ich szkoła, należała do jednych z lepszych szkół w Tokio. Każdy, kto się do niej dostał miał jasną drogę w przyszłości. Nawet taki Kurosaki Yuu, który, nie licząc śpiewania był dobry z nauk ścisłych. Najdziwniejsza była liczba uczniów w tej szkole bo nie przekraczała 200. Każdy nauczyciel to tłumaczył, wysokim poziomem jaki trzeba wykazać na testach. Co mogło być prawdą. Z drugiej strony, może być to, że każdy z uczniów miał wpływowych rodziców.
Wiele osób również chciało tu iść, ponieważ, szkoła miała urocze mundurki. Chodź naprawdę nie było to coś wyjątkowe. Granatowa spódnica-spodnia (zleży od płci), biała koszula z herbem szkoły, do tego beżowo marynarka i granatowy krawat. Ci, który tu chodzili nie wiedzieli w tym nic wyjątkowego.
-Macie czas do końca lekcji-powiedział nauczyciel i usiadł za swoim biurkiem.
Te słowa obudził Tasuku z zamyśleń i popatrzył na kartkę, a potem na salę. Najpierw jego wzrok padł na Ai, która sumienie coś pisała. Potem pokierował się na Yuu, który prawdopodobnie skończył. Na końcu padł na Kou, który spokojnie spał z długopisem w ręce. Książę się czasem zastanawiał jak ich grupka może się dogadać. Musiał teraz wyrzucić te myśli i skupić się na tym co ma przed nosem, czyli test.
Dla niego była to czarna magia, nie rozumiał ani słowa, która jest tam napisane. No może poza 'oblicz', 'wyjaśnij' itp. Reszta była dla niego dziwna. Naskrobał coś w 4 zadaniach na 8, prawdopodobnie odpowiedzi i tak były błędne.
Lekcja Tortur, jak ją nazywali uczniowie się właśnie skończyła. Więc większość byłą z tego zadowolona, bo zostały same luźne.
-Inumaru-sama, czemu jesteś nie obecny?-spytała się szkolna gwiazdka. Miała długie czarne włosy, brązowe oczy. Do tego jej mundurek był przerobiony, a makijaż miała za mocny. -Może pójdziemy gdzieś po szkole-uśmiechnął się zalotnie.
-Hime-san, mam lepsze rzeczy do roboty niż, randka z tobą-powiedział opierając głowę na swoim nadgarstku. Nie rozumiał czemu ta dziewczyna się do niego uczepiła. Mogła mieć każdego, w końcu córka dyrektora.
-Ale jesteś okropny, odmawiać mi randki. Pozbyłam się moich fanek i twojego haremu. Chodźmy na karaoke, będzie fajnie-uśmiecha się słodko do niego. -Też nie zliczę tego testu Okumury, więc spoko.
-Karaoke, powiadasz? To może się skuszę-sam się uśmiecha i nawija na palec jeden kosmyk jej włosów. Tasuku, nie miał świadomości o tym, że śpiewa gorzej niż.... Dla jego śpiewu nie ma porównania, jest tak straszny. Sam chłopak, twierdzi, że śpiewa lepiej niż Yuu i Ai, który naprawdę mieli talent. Po części odziedziczony, a potem trenowany.
-To świetnie-mówi z uśmiechem Hime, przyjdę po ciebie po lekcjach. Wybierzemy się do najlepszego baru karaoke w mieście w Tokio. Mam wejście spokojnie-posyła mu całusa i wychodzi. Jeszcze zarzuca mu swoje włosy na twarz, tak zwany odrzut włosów.
Sam Tasuku strasznie się cieszył na świadomość tak spędzonego dnia, w końcu komu chce się uczyć. Prace ma załatwioną i jest ona prosta. Więc będzie szalał, razem z fankami i przyjaciółmi. Od czego jest nastoletnie życie, które akurat mają.
Do końca lekcji mieli jeszcze dwie pary zajęć. Była to godzina wychowawcza i japoński, jako zastępstwo za artystyczne.
-Dobrze, że nie dali im żadnych ścisłych.-mówi z uśmiechem Okumura, gdy opuszcza salę lekcyjną.
Cieszył się, ze lekcje się mu skończyły. Na wychowawczej był poruszany temat zachowanie, ale ich nauczyciel nic nie powiedział o Yuu, bo ten ma immunitet. Bardziej ta rozmowa była skierowana do wiecznie śpiącego Kou, który i tak nie słuchał. Było jeszcze paru delikwentów, ale ich występki były takie jak rozbite okno przez trening drużyny bejsbola, czy piłki nożnej.
-Tasu-ktoś się mu rzucił na szyję. Była to niska dziewczyna. Miała tak samo brązowe włosy jak perkusista. Miała na sobie mundurek gimnazjum, które jest w pewien sposób połączone z ich szkołą.
-Co ty tu robisz?-spytał się zaskoczony patrząc na siostrę. Ona musi zniknąć nim pojawi się Hime. Ma zamiar się dzisiaj zabawić, nie ważąc na konsekwencje.
-Saku-nii, kazał mi przyjść po ciebie-powiedziała z dumą. Pojawiła przed nim i założyła ręce na biodra. Miała nie więcej niż 155 cm wzrostu, kiedy jej brat miał 178 cm.
-Jesteś dzieckiem, Kiko. Wracaj do domu. Wrócę później powiedz to oni-san'owi-powiedział i ominął dziewczynkę. Wie, gdzie będzie czekać na niego Hime. Oczywiście jak to on, zapomniał o czymś. W tym przypadku jest to, że jego siostra jest świetna w judo. Zaraz leżał z dziewczyną na plecach. Hałas na korytarzu zwrócił uwagę wszystkich w pobliskich klasach.
-Kiko, złaź ze mnie, ciężka jesteś-próbuje ją ściągnąć. Oczywiście popełnił podstawowy błąd.
-Błagaj o życie śmieciu-powiedziała depcząc trampkiem po idealnej fryzurze brata. O to idealnie pokazany przykład, starszego brata pod pantoflem młodszej siostry.
-Inumaru-sama, co się dzieje?-spytał się uroczy głos obok nich. Była to Hime, która była tym zażenowana. Ich książę, nie może sobie poradzić z gimnazjalistką.
-Nic takiego-mówi Kiko i idzie sobie. -Tasu-nii, wróć na kolacje, bo mama będzie zła.-mamrocze i uśmiecha się jeszcze do Kou, który akurat przechodził. Zaraz zniknęła na schodach.
-Kto to był?-pytali się w koło inni uczniowie. Patrzyli niepewnie na chłopaka, który się zbierał. Na twarzy miał czerwony ślad po kapciu dla gości.
Jego przyjaciel patrzyli na niego z różnych miejsc na korytarzu i kręcili głowami. Cała trójka zaraz się zebrała do wyjścia. Sam Tasuku dostał sms'a od Ai, w którym ładnie go określiła 'Największy debil na świcie'. Tylko tyle napisała, nie miała ochoty dzisiaj się z nim integrować. Chyba nikt nie miał.
-Wiesz, Inumaru-sama, jednak nie mogę się dzisiaj spotkać. Do zobaczenia jutro-tyle było po jego dzisiejszej randce.
Załamany wstał i poszedł do łazienki. Tam przemył twarz i wysłał sms'a do brata. Nie wiedział, o co chodzi wszystkim jego znajomym. Odpowiedź była natychmiastowa i miała kulturalna, przynajmniej na to jak powinno się mówić do brata.
'Ty pi*****ny debilu!!!! Dzisiaj do k***y nędzy, urodziny mamy!!'
Widząc to szare oczy chłopak powiększyły się, teraz większość zachowań z przed chwili nabiera sensu, ale czemu nikt mu o tym nie powiedział. W sumie to jego winna bo zapomniał i zbyt się skupił na zespole, który chce stworzyć.
-Ja pi*****e-mruknął i kopną kosz.
Nie myślą długo poleciał na zamknięte osiedle domków jedno rodzinnych, na którym mieszka jego rodzina i jego przyjaciele. Mijał na złamanie karku wszystkie starsze panie, które chciała go zagadać, może prosić o zaniesienie zakupów do domu. Tasuku zawsze chętnie pomagał, ale teraz ma co innego na głowie. Mianowicie do trzeć szybko do domu, i złożyć życzenia mamie.
~~~~~~~~~~~~~~
Nowy rozdział HURA!! Napisałam go.
Wiem, ze mało muzyczny, ale chciałam jakoś mniej więcej nakreślić postacie, które są głównymi bohaterami, tej historii.
Wiem, ze to ma pewnie błędy, ale cóż...
Również dziękuje mojej przyjaciółce (Nana Kim), za stworzenie nowego motywu na bloga.
Więc to chyba tyle na teraz, czekajcie na 3 rozdział ^^
czwartek, 28 maja 2015
niedziela, 17 maja 2015
1. Wszystko się zaczyna
"Muzyka, która gra wam w sercu, jest tym co kochacie'
To słyszeli od dziecka, czwórka całkiem innych osób, ale o tej samej pasji i miłości do muzyki. Znają się od maleńkości i nigdy nie przejmowali się tym co myślą o nich inny. Wieczny rozrabiaka, mul książkowy, leń i książę. Tak się od zawsze prezentowali. Cztery kontrasty, którymi byli od zawsze. Im to nie przeszkadzało. Kochali się jak rodzeństwo. Oczywiście wszystko co dobre zawsze musi się skończyć. Tu powodem było, to, że ludzie dziwnie na nich patrzyli. Więc od początku liceum udają, że się nie znają.
Kurosaki Yuu, jest postrachem szkoły i nikt się do niego nie zbliża.
Tsuki Ai, najlepsza uczenica w szkole i każdy ma coś do niej.
Inumaru Tasuku, książę, z którym każda chce być.
Ostatnim z tej grupki jest Wataru Kou, wiecznie zaspany leń, który przychodzi do szkoły spać.
Tak się prezentują. Nie rozmawiają ze sobą w szkole. Udają, że się nie znają, na korytarzu się mijają, ale wszystko zmienia się, gdy przekraczają próg piwnicy w domu Kou, tam są prawdziwi. Choć to dużo się nie różni od tego kim są nacodzień. W sumie tylko rozmawiają ze sobą i robią wszystko czego nie robią w szkole. Czyli w dużej mierze wygłupiają.
Ten dzień miał być jak każdy inny. Yuu robił problemy, Ai uczyła się, a Kou spał. Ich spokój przewał jeden mail, od czwartego z nich. Były w nim dwa zdania.
"Załóżmy zespół"
Jeszcze dziwniejsze było to, że kolejna wiadomość była o spotkaniu się na dachu w porze lanchu. Oczywiście to sprawiło problemy, bo w ich klasie zrobiło się nie małe poruszenie. Chodzili do jednej klasy. I tu był wielki problem pod tytułem, jak wydostać się z klasy nie wzbudzjąc podejrzeń. Yuu wyszło to najłatwiej, gdyż zawsze gdzieś wybywał. Gorzej miała ułożona i porządna Ai, która była znana z tego, że je w czasie lanchu przy swojej ławce czytając książkę. Kolejnym problem miał sam Kou, bo wiecznie spał. Największy kłopot miał jednak sam pomysło dawca, który był otoczony przez fanki.
-Dziewczyny, naprawdę muszę iść-powiedział już bardzo wykończony tym, że idą dzisiaj za nim krok w krok.
-Ale czemu nas opuszczasz-mówi z uśmiechem jedna z jego fanek. Zaraz weszła na cichą Ai. -Uważaj jak chodzisz-warkneła na brązowo włosom.
-Tsuki-san, nic Ci nie jest?-spytał się szybko Inumaru.
-Nie, jestem cała-powiedziała korzystając z ręki przyjaciela, który jej pomógł. Zaraz znowu się wywróciła. -Albo nie...
-Inumaru-sama, proszę się nią nie przejmować-powiedziała ta sama na, którą wpadła Tsuki.
-Przykro mi, ale nie mogę. Tsuki-san, proszę przyjąć moją pomoc-powiedział i pomógł jej wstać. Jedną rękę miał na jej pasie, a drugą na trzymał jej nadgarstek.
Szli spokojnie przed siebie, po paru metrach sprawdzili czy są sami i puścili się.
-Dziękuj mi na kolanach, idioto-mrukneła i poszła schodami na dach. Ignorowała to co mówili inni, o tym, że jest tam Kurosaki.
Kiedy otworzyła, drzwi zobaczyła dwójkę przyjaciół. Jeden jak zwykle spał, a drugi jadł. W końcu kopneła kuzyna, w żebra i zabrała się za jedzenie.
-Ai-chan jesteś straszna-powiedział obudzony Kou, i sam usiadł.
-Gdzie jest Tasuku?-to jedyne co padło z ust Yuu, od kiedy się tu pojawiła.
Zaraz pojawił się jak zwykle olśniewający książę, byli wszyscy to zamknął drzwi na klucz. Uśmiechnął się uroczo do przyjaciół i usiadł naprzeciwko nich.
-Załóżmy zespół-rzekł z wesołym uśmiechem. Pozostali popatrzyli na niego jak na warjata.
-Wytłumacz o co chodzi?-spytał się o dziwo obudzony Kou.
-No, zespół. Yuu, na wokal. Ai gitara, ty bas, a ja perkusja. Chodź wolę wokal, ale nie będziemy mieli bębnów.-jego zalotny uśmiech nie schodzi mu z ust.
-Jak ty sobie to wyobrażasz? Przecież udajemy, że się nie znamy. Teraz dużo ryzykujemy-mówi mocno wnerwiony Kurosaki. Był gotów przyłożyć przyjacielowi.
-Yu-chan, ma rację. To nie wypali. Nie możemy grać w domu, bo to będzie jak do teraz.-Ai ściągneła swoje okulary zerówki.
-Zespół szkolny-nadal szczerzy swoje białe zęby. Zaraz oberwał trzema parami szkolnych butów.
-Serio, jesteś idiotą-ziewnął Kou i wstał. -Nic tu po mnie.
-Ehh... tylko ty mogłeś na to wpaść-mamrocze Yuu i podjada bento przyjaciółki.
-Ale jesteście. To nasze marzenie, nie? Założył zespół. Od zawsze. o tym marzyliśmy. Teraz chcecie zrezygnować? Muzyka, każdy z nas ją kocha.-wyglądał na poważnego. Pozostała trójka. Popatrzyła na niego niepewnie.
-Ale będą kłopoty, przecież wiesz co było w gimnazjum, kiedy też mieliśmy zespół.-stwierdził Yuu drapiąc swoje rozjaśnione włosy.
-On ma...
-Teraz nikt nie będzie wiedział-przerwał kujące książę -Do czasu naszego występu. Kou, nadal możemy korzystać z twojej piwnicy.-dostał odpowiedź skinięciem głową.
-Ale tworzy się nam inny problem. Teksty i muzyka. Umiemy grać, ale kto nam to napisze-Ai, nadal była sceptyczna do tego pomysłu. Ale jak już mają coś robić to może znowu spróbują.
-Ja się z tego wypisuje, Szukajcie innego wokalisty. Mam dość-powiedział jasnowłosy i zniknął na schodach. Trzy pary oczu patrzyły za nim.
-Nie martwicie się, przecież i tak wróci. Mam taką nadzieje.-mruknął pomysłodawca tego rajbanu. -A co do tekstów i muzyki. Mamy tu prawdziwy talent-patrzy na już śpiącego przyjaciela.
-Nie zgodzi się. W sumie.... to jest dość straszne. Nie uważasz? Jak dla mnie nie ma to żadnego sensu-mówi Ai, przed samym dzwonkiem. -Idę na lekcje... Jak przekonasz Yuu, przyjdź do mnie-mówi i również znika na schodach.
~~~~~~~~~
Nowa historia mojego autorstwa. Motyw oklepany z mang, ale cóż mam ochotę na takie coś. Więc tak komentarze motywują więc proszę o dobre i złe. Wiem, że piszę słabo, ale lubię to. Chce się z wami podzielić tym pomysłem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)